czwartek, 14 maja 2009

Balowa Frost flowers dress

Dawno nic nie pokazywałam. Ale nie lenię się ani trochę. Wprost przeciwnie, dziergam tak zapamiętale, że brak mi czasu na nowe wpisy. A trochę się nazbierało...

Sukienka w 75% zakończona. Jako, że góra powinna przylegać do nosicielki (która na szczęście ma wymiary Loli) nastał czas na pierwszą przymiarkę. Tym razem dół jest szerszy - ma 155 cm. Na zdjęciu stanowczo tego nie widać ale używany do suszenia stelaż nie jest na tyle plastyczny żeby zmieniać wymiary. całość w rozmiarze 38/40. Obecna długość to 96 cm. Tworzywem jest Star Altin Basak w kolorze ecru. Góra będzie dosyć mocno wydekoltowana z przodu i troszkę mniej z tyłu. Do sukienki zaplanowane jest z tego powodu króciutkie bolerko z długim rękawem.
Butków i dodatków pojedziemy szukać w sobotę - jako, że wizja jest całkiem precyzyjna to albo kupimy wszystko albo nic.

Jednocześnie z sukienką powstaje komunijny sweterek. Na szczęście Komunie u nas dopiero 31 maja. Zdarzył mi się niespodziewany przypadek. Modelka była obmierzona wszerz i wzdłuż już ze trzy tygodnie temu. Sweterek jest z Loreny - nie miałam żadnego problemu aby przewidzieć wymiary przed i po blokowaniu. Oczka policzone i hajda na druty.... Zrobiłam tak do pach i stwierdziłam, że mi się nie podoba. Sprułam. Zrobiłam po nowemu do pach. Zadowolona z postępu prac tak sobie myślę: "pójdę (modelka komunistka po sąsiedzku przez płot) przymierzę czy długość ok. Może jednak Mama Komunistki się opowie czy nie dłuższy/krótszy" Poszłam. Mierzę i oczom nie wierzę. Brakuje w obwodzie ze 3 centymetry... a miał byś taki lekko luźny... Już myślałam, że źle zmierzyłam ale Rodzinka wyprowadziła mnie z błędu. Modelce się w ciągu tych trzech tygodni nieźle przytyło.... Taka byłam zdruzgotana, że nawet fragmentowi zdjęcia nie zrobiłam ale go nie sprułam. Leży w koszyczku i czeka. Poszukuję po znajomych kompatybilnej do niego dziewczynki - w końcu teraz naprawdę mi się podoba i wolę dorobić rękawy żeby jakieś dzieciątko nosiło. Po drugim pruciu to chyba jednak Lorena nie nadawała by się do niczego.
Robię następny. Oczywiście nie identyczny (nie lubię robić dwóch takich samych rzeczy) ale podobny i jednak zdecydowanie szerszy.
Czas mi się kurczy zatrważająco - sukienka z bolerkiem na 29 maja a sweterek na 31. Mam nadzieję, że zdążę.





piątek, 8 maja 2009

Różności w koszyczku




Tak mi było dobrze...
A tu zimno i brzydko - mam nadzieje , że na weekend się poprawi...

Nic do pokazania; w robótkowym koszyku mnogo kolorów i wzorów, ale jak to u mnie bywa: przez mnogość posuwają się w żółwim tempie. Do kolekcji wyrobów "w trakcie" doszedł komunijny sweterek; Frost flowersowa balowa sukienka jest wydziergana w 50 % - dół gotowy. Z powodu braku czasu na blokowanie części (czyli moczenie i suszenie samej spódnicy) będzie obfocona dopiero w całości; chwilowo wygląda jak kupka nieszczęścia; powinna być gotowa w przyszłym tygodniu.

Dla poprawy humoru tych, które myślą,że tylko im "nie wychodzi" :
Taka jest moja historia:

Zrobiłam topik (prezentowany na zdjęciu) z włóczki - tasiemki wiskozowej - ślicznej i białej ale śliskiej jak nieszczęście. Z powodu śliskości wszystkie połączenia nitek wymagały przyszycia ponieważ każde wiązanie rozwiązywało się po zamoczeniu. Tak szybciutko, szybciutko poprzyszywałam i poszłam wymoczyć bo białe się lekko ubrudziło i wiskoza wydzielała swój specyficzny zapach...
Wyprałam, wykręciłam w ręczniku i rozłożyłam do wyschnięcia.



Topik sechł ze dwa dni i cieszył moje oko. Kulminacja nastąpiła jak go z tego ręcznika zdjęłam - raniutko szykując się do pracy - jako że wiskoza jest dosyć ciężka i jak nadmieniłam śliska jak diabli to na moich zbaraniałych oczach po zwyczajnym podniesieniu wyrobu ... spruło się samoczynnie pół pleców... z tej prędkości pewnie gdzieś nie doszyłam niteczki... Zdarzenie miało miejsce jakiś czas temu ale właśnie dziś znalazłam jedyną pozostałość po tym dziergadle - zdjęcie w komórce...